Dlaczego Polska nie awansowała na mistrzostwa świata 2014 w Brazylii?

Za mało punktów

Wszystkie wymienione przez nas powody mogą się wydawać oczywiste. Jednak ten jest najbardziej oczywisty ze wszystkich. Polska nie zagra na Mistrzostwach Świata 2014 w Brazylii, bo zdobyła za mało punktów w grupie eliminacyjnej. Łącznie podopieczni Waldemara Fornalika uzbierali trzynaście (!) punktów, co stanowi jakieś 43% możliwego dorobku. Najlepsza w grupie Anglia ugrała 21 punktów z 30 możliwych, co też nie jest jakimś świetnym wynikiem, ale jak widać, na takie drużyny jak Ukraina, Czarnogóra czy Polska wystarczyło zupełnie.

3 punkty z poważnymi rywalami

Jeszcze przed rozpoczęciem eliminacji z góry zakładaliśmy komplet punktów z San Marino i Mołdawią. Jak wiadomo, zamiast 12 oczek uzbieraliśmy w tych starciach zaledwie 10. A później wierzyliśmy w zdobywanie punktów z poważnymi rywalami. Szybki rzut oka na statystyki i wszystko jasne - z Anglią 1 punkt, z Ukrainą 0 punktów, z Czarnogórą 2 punkty. To zdecydowanie za mało.

Za mało bramek

Nie będziemy się znęcać nad Robertem Lewandowskim. Napastnik Borussii Dortmund, przynajmniej w czasie ostatnich dwóch spotkań naprawdę się starał zrobić wszystko, żeby trafić do bramki rywali. Ale mu się nie udało, więc pierwsze zdanie z tego akapitu traci na ważności. Bo piłkarza grającego "na szpicy" rozlicza się właśnie z ilości strzelonych goli, szczególnie jakimś poważniejszym rywalom niż San Marino. "Lewy" nie trafił ani razu z Ukrainą ani Anglią, a więc najbardziej wymagającymi rywalami. Zresztą jedna bramka w dwumeczu z Czarnogórą też nie jest wyczynem specjalnie widowiskowym.

Dla kontrastu postawmy Wayne'a Rooneya, który w każdym (!) meczu eliminacyjnym trafiał do bramki. Argumenty typu "Lewandowski nie ma z kim grać", "nie dostaje dobrych piłek" wsadzamy głęboko w archiwa internetu. Rooney strzelił dwie bramki Polsce z głowy (jedną po rzucie rożnym, jedną z akcji). Lewandowski z Ukrainą mógł trafić z głowy. Ale posłał futbolówkę w sektor 7A, czy jak nazywa się najwyżej położony sektor na stadionie w Charkowie... Dodatkowo zmarnował kilka piłek, które powinien wykorzystać, jak chociażby w ostatnim meczu eliminacyjnym, gdy był praktycznie w sytuacji "sam na sam" z Joe Hurtem.

Za dużo piłkarzy i roszad

Waldemar Fornalik w przeciągu roku sprawdził ponad 60 piłkarzy. Dla porównania, Franciszek Smuda, w przeciągu dwóch lat dał pograć w reprezentacji około 80 zawodnikom. Ale "Franz" przed Euro mógł przetestować i 150, bo grał zupełnie o nic. W przeciwieństwie do Fornalika. Ten, niestety, w roli selekcjonera zupełnie się pogubił, i nazbyt często słuchał suflerów w postaci mediów, popełniając kolejne błędy. W obronie zostało sprawdzonych przynajmniej 12 graczy. Jeśli więc powie, że zostawił po sobie drużynę na przyszłość, to powtórzy ogromne faux-pas po swoim poprzedniku.

Za dużo wiary w naszych

Nie wiemy, czy to miało jakikolwiek wpływ na grę naszych "Orłów", ale kibice i dziennikarze nagminnie dmuchali balon pt. "teraz nasza kadra zagra". Nie zagrała. Bo nawet jak radziła sobie nieźle, np. z Ukrainą czy pierwsze 15 minut z Anglią, to i tak wracała z bagażem bramek. Więc zastanawiamy się, czy w kolejnych eliminacjach zobaczymy znów pobudzanie nadziei, wiarę w zwycięstwo i awans. Powiedzmy sobie poważnie - pomimo gwiazd w drużynie, nie potrafimy reprezentacją nic zwojować. Więc dmuchajmy balon w odpowiednich rozmiarach, takich do których zmieści się San Marino, ewentualnie Mołdawia.